Katastrofa w Babach - Postscriptum
środa, 17 sierpnia 2011 00:00
W piątek ok. godz. 16.15. w Babach doszło do poważnego wypadku kolejowego, wskutek którego wykoleił się pociąg pasażerski relacji Warszawa Wschodnia - Katowice. Jak podawały media z torów wypadła lokomotywa i cztery wagony. Niestety w katastrofie zginął 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób poszkodowanych trafiło do szpitali. I to jest niewątpliwie tragiczne. Ponieważ newsy z miejsca katastrofy dominowały w mediach przez cały weekend, nie będziemy ich bez sensu powielać, bo nie o to nam chodzi. Do komentarza na temat katastrofy zmusza nas jednak decyzja piotrkowskiego sądu, o zatrzymaniu maszynisty wykolejonego pociągu. Powodem aresztowania była obawa matactwa i zagrożenie wysoką karą.
Nie wolno nam przejść obojętnie wobec takie decyzji sądu, a zwłaszcza jej uzasadnienia.
Jak deklarowaliśmy, jednym z zadań naszego portalu jest rzeczowa ocena wszelkich zdarzeń związanych z funkcjonowaniem kolei. Jak sądzimy, zmobilizujemy w ten sposób naszych czytelników do refleksji i nieulegania ukierunkowanej nagonce medialnej. Jak kolej koleją, w całej jej długiej historii wypadki związane z ruchem pociągów były, są i bez wątpienia będą. Żadna, nawet najbardziej zaawansowana technika ich nie wyeliminuje, bo póki co wspomaga jedynie człowieka, natomiast nie jest w stanie całkowicie go zastąpić i tak będzie przynajmniej w najbliższym ćwierćwieczu. Wypadki na kolei są zatem konsekwencją błędu lub zaniedbania człowieka, a zadaniem komisje powypadkowych jest ustalenie - czy błędu lub zaniedbania można było uniknąć? Nie inaczej w Babach. Zawinił człowiek. To pewne. Odpowiedź na pytanie - kto konkretnie? może dać wyłącznie raport fachowców posiadających kwalifikacje określone w ustawie i opłacanych z naszych podatków. Fachowcy ci wchodzą w skład Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych i nie dla zabawy mają do dyspozycji wszelkie narzędzia pozwalające dokonać właściwej analizy przyczyn wypadku. Dopiero na podstawie tego raportu prokurator powinien zadecydować komu postawić zarzuty i o jakie sankcje wnioskować. Tymczasem opinia publiczna już wie. Sprawny, szybki wymiar sprawiedliwości, błyskawiczne dochodzenie, i jest winien. Maszynista. Do pudła z nim. Kamery, flesze, niech wszyscy widzą - ale sukces!
Znamy to. Pytamy tylko nieśmiało, jeżeli prokurator potrafi tak szybko ustalić przyczyny wypadku, nie oglądając się na PKBWK - to po co ten kosztowny organ w ogóle powołano? Pytane tym bardziej zasadne, że taki stan sankcjonuje ustawa o transporcie kolejowym Art. 28f ust. 2. Przypadek to?, czy jak zwykle - gniot legislacyjny. Na papierze wszystko gra, a maszynista siedzi. Bo wg sądu może mataczyć. Nawet nie warto tego komentować. Bo każdy kolejarz wie, że przeciwko maszyniście mogą świadczyć lub bronić go zarazem trzy dowody: taśma szybkościomierza, rozkaz pisemny i aktualny dla danej linii wykaz ostrzeżeń stałych. Nic więcej, bo jeśli zlekceważył obraz na semaforze nakazujący zmniejszenie prędkości to nie może być mowy o jakimkolwiek mataczeniu. Sygnalizatorów się nie oszuka. Wg rzeczniczki sądu dokumenty te zabezpieczono, a jest to standardowa procedura, więc na czym ewentualne matactwo miałoby polegać? Nie o groźbę matactwa tu jednak chodzi, a o efekciarskie działanie wymiaru sprawiedliwości będące odpowiedzią na presję opinii publicznej sterowanej przez media. Znamy te metody i nigdy nie damy na nie przyzwolenia. Sprawą będziemy się interesowali aż do jej formalnego zakończenia. Zapewniamy.